Powrót do listy tras


Początek trasy, jeszcze słońce



Bunkry nad rz.Ołobok



Jaz nad kanałem



W kierunku Odry



Nad rzeką



Odra w Będowie



Stawy nad rz. Gryżynką



Pałacyk w Gryżynie


Świebodzin - Odra

Szczerze mówiąc, kompletnie nie chciało mi się tego dnia jechać na rower. Ale gdy rano spojrzałem za okno i zobaczyłem słońce, perspektywa spędzenia kolejnego dnia przy komputerze wydała mi się zmarnowaniem czasu. Przemogłem więc lenistwo i zapakowałem rower na samochód i pojechałem na zachód, dwójką do Świebodzina. Na poprzedniej trasie w tych okolicach (koło jez. Niesłysz) pomyślałem, aby zrobić niedużą trasę dalej na południe tej samej mapy. Nic powalającego krajobrazowo, raczej "wypełniacz" dla pełnego "odhaczenia" regionu.

Minąłem centrum Świebodzina i dalej na bocznej drodze kilka kilometrów za miastem zaparkowałem w lesie. Poprzedniego dnia padało i w ogóle pogoda od kilku dni nieletnia, więc na drogach w lesie od razu sporo błota. Kierowałem się na południe w kierunku Odry, mijając najpierw PGR, niewielką wieś Łąkie i potem już przez las do mostu nad rzeczką czy raczej kanałem Ołobok. Wzdłuż tego kanału i zarośniętych jezior, spiętrzonych na nim przez jazy, jechałem dalej, po drodze mijając tablice opisujące umocnienia poniemieckie. To najbardziej na południe wysunięta część M.R.U. , koło mostu zwiedziłem jeden z bunkrów.

Z początku jechało się dobrze urozmaiconą trasą przez las, ale już po kilku kilometrach zaczęła psuć się pogoda - przede mną widać ciemne chmury i to nie jakieś małe skupisko tylko gruba warstwa zasnuwająca całe niebo. Gdy dojechałem do wsi Bródki, położonej już przy Odrze złapał mnie pierwszy deszcz, ale ponieważ przemieszczał się na zachód, poczekałem przy sklepie gdzie kupiłem piwo, colę i batoniki i po chwili przestał padać.

Za kanałem skręciłem na wał przeciwpowodziowy idący do samej Odry. Jechało się nim ciężko, był mocno zarośnięty. Dojechałem do rzeki, która ma tu niewielką szerokość, może ze 100 m , na pewno nie więcej. Minąłem most kolejowy i kawałek dalej zjechałem nad brzeg rzeki i na mini-plaży w ramach odpoczynku wypiłem piwo zagryzając batonem.

Ledwo zdążyłem skończyć browar gdy zaczęło kropić. Pokląłem trochę na stronę AccuWeather gdzie sprawdzałem prognozę przed wyjazdem - miało być "partly sunny" - jak cholera! Ruszyłem dalej szczytem wału przeklinając nie tylko deszcz ale i wyboje. Po kilku kilometrach dojechałem do stacji pomp i kawałek za nią do drogi nr 278 i wsi Będów, ładnie położonej nad samą rzeką. Tu zaczęło padać na tyle mocno że trzeba było założyć kurtkę. Dalsza trasa cały czas w deszczu - najpierw drogą do Szklarki Rudnickiej, gdzie chwilę zastanawiałem się czy nie wstąpić do przydrożnej restauracji, ale deszcz ciągle nie był ulewny, tylko taki który może siąpić i cały dzień. Pojechałem dalej, po przekroczeniu torów brukowaną drogą na wieś Grabin, gdzie jest ładny dworek i mocno wcięta dolinka rzeczki ze stawami rybnymi.

Dalej na północ wzdłuż czarnego szlaku idącego pomiędzy stawami - ciekawa trasa wśród pagórkowatej okolicy. Po drodze minąłem paśniki i lizawki oraz liczne tablice reklamujące okoliczną zwierzynę i florę. Poźniej zaczął się mniej ciekawy odcinek zapiaszczoną drogą leśna do ośrodka nad jeziorem od którego płytowaną drogą do wsi Gryżyna. W niej obejrzałem następny dworek i dotarłem do drogi asfaltowej aby skręcić nią na wschód.

Cały czas w deszczu śmigałem asfaltem wśród pól przez kolejne wsie, na szczęście ruch samochodów był minimalny , minąłem za to kilku rowerzystów. Ostro zmęczony przystanąłem na chwilę w Rokitnicy ale moknięcie bez ruchu nie miało sensu, więc pokręciłem dalej i koło 17:00 dotarłem do samochodu. Tyle ile mogłem, wytarłem się szmatami, zapakowałem i bez poganiania z uwagi na łyse opony wróciłem "dwójką" do Poznania.