Powrót do listy tras


Na starcie w 2007 r.


Znaki na każdym zakręcie


Puszcza Drawska rządzi


Naprawdę wyraźna trasa






WPN jesienią


Stare koryto Warty


Jezioro Góreckie

Trasą maratonu "Michałki" koło Wielenia


Od pięciu lat w połowie września koło Wielenia odbywa się maraton MTB "Michałki". Imprezę tę ewangelizował mi dawno temu napotkany w "puszczy" Zielonce cyklista, i od tego czasu przymierzam się aby wystartować. Przymierzam się, przymierzam, dwa lata minęły, więc w tym roku postanawiam spróbować. Jadę 14 września (maraton jest 20-go w sobotę) rozpoznać trasę - jest doskonale wyznakowana na stałe.

Wprawdzie kondycja taka sobie, parę kilo przybrałem, ale sprawdzić się nie zawadzi. Wyznaczam sobie cel: czas pozwalający na osiągnięcie wyniku w górnej połowie stawki, oczywiście na trasie "mega" - 57 km, "giga" to 100 km więc raczej dla zawodowców, a "mini" - 30 km z kolei dla cieniasów. Najlepszy w 2007 roku miał czas 2:14, myślę sobie że poniżej 3:00 będzie dobrze a 3 godziny i trochę - do zaakceptowania. Taaak... sny o potędze rozwiały się już koło 15 kilometra - jestem zlany potem i wykończony. Planowałem przy okazji rozpoznać lasy przed wypadem na grzyby - na trasie jest ich takie mnóstwo, do tego rosną na samej drodze że bez trudu przekonuję sam siebie że warto trochę zebrać co ładniejszych, na szczęście zabrałem większy plecak i przystaję na parę minut. A że przez tę chwilę łapię oddech też nie jest bez znaczenia...

Dokładnie trasy nie będę opisywał, polecam maraton i już - wystarczy powiedzieć że jest świetna, bardzo ciekawa, miałbym uwagi najwyżej do kilku fragmentów i tego że kawałek koło Dzierżążna idzie tym samym odcinkiem w obu kierunkach, ale rozumiem że pewnie chodzi o położenie bufetu. Oznakowanie jest bardzo dobre, choć nie przeszkodziło mi raz zgubić trasę i pojechać 300m źle. Pod koniec dupa mi już puchnie od wybojów, na postoju mija mnie jakiś zawodnik też rozpoznający trasę, dojeżdżam do samochodu pomijając ostatni odcinek do mety w samym Wieleniu - z 57 km zrobiłem jakieś 53. I niestety stoper nie kłamie, miałbym szansę co najwyżej na uczestnictwo, ale nie na wynik ! Przed startem muszę załatwić cztery rzeczy: kask, nowe opony zdatne na piach, nowe amortyzowane siodełko oraz przede wszystkim nową kondycję. Decyduję w tym roku spasować i podejmuję silne postanowienie o starcie w 2009 po lepszym przygotowaniu.

Trasa po Wielkopolskim Parku Narodowym

Mam wyrzuty sumienia że spasowałem z maratonem, sprawdzam stronę i widzę że była rekordowa frekwencja - 323 zawodników. W niedzielę z nudów postanawiam zrobić krótką traskę po terenach WPN - byłem tam już 2-3 razy ale w sumie nie mogę powiedzieć abym dobrze znał tę okolicę. Zostawiam samochód na przy przejeździe kolejowym w Luboniu i jadę nad Wartę -okazuje się to strzałem w dziesiątkę bo nad samą rzeką jest świetny szlak rowerowy, wygodny i widokowy. Nim śmigam do Puszczykowa, przecinam miejscowość i ostrym podjazdem na Osową Górę. Dalej czerwonym szlakiem koło Ludwikowa i wykręcam nad jezioro Góreckie. Zaczyna padać ale deszcz nie jest dokuczliwy, jadę szlakiem wzdłuż brzegu i potem odbijam do parkingu. Sporo spacerowiczów zwija się do samochodów, ja ciągnę żółtym szlakiem przez las.

Z małego wypadu zrobiła się fajna trasa, tylko kawałkiem po już wcześniej przejechanych odcinkach. Niestety za Puszczykowem wyjeżdżam na drogę Mosina-Poznań, ten końcowy fragment jest beznadziejny, nie tylko z uwagi na coraz mocniejszy deszcz, ale także na wąską szosę a potem wyboistą drogę rowerową. Gdy docieram do wozu jestem przemoczony ale zadowolony, na pewno tereny WPN zasłużyły na swoją "narodowo uznaną parkowość".