Powrót do listy tras


Jeszcze jest kolorowo


Przez pola na Krępsk


Jezioro Krępsko na północ


Nad Jeziorem Szczytno


Szosą na Szczytno


Łabędzie nad jez. Długim


Czy to jesień czy wiosna ?


Brda


Szlak rowerowy nad jeziorem


Punt widokowy jez. Szczytno


Ostatnia prosta

Trasa po północnej części Pojezierza Krajeńskiego

Trasy po wschodniej części Polski odłożone "ad calendas graecas", powracam na kierunek północny. Okolice Borów Tucholskich to temat na co najmniej kilka tras, zaczynam od wycieczki na południowy zachód od właściwej puszczy. Długo myślałem jak nazwać tę trasę, mapa twierdzi, że jest to jeszcze część Pojezierza Krajeńskiego, niech jej będzie, choć tereny należą do doliny Brdy.

Wyjeżdżam Hyundaiem około 9-tej z hoteliku w miejscowości Czarne, od kilku dni wypatruję w prognozach przejaśnienia, nie były całkiem jednoznaczne, ale wskazywały na dobrą pogodę w niedzielę. Opłaciło się zaryzykować wypad, bo gdy jadę do punktu startu, nade mną pojawia się błękitne niebo. Skręcam z drogi 201 na wąską asfaltówkę pod którą widać bruk, staję w lesie kawałek od drogi dobrze zamaskowany przed czujnym wzrokiem leśników. Na razie dosyć zimno, wystawiam rower, przebieram się szybko i ruszam na północ. Mijam jeziorko nad którym zaległo kilku wędkarzy, po jakimś kilometrze skręcam w prawo w wyraźną drogę leśną. Trasa wygodna i ciekawie pofałdowana, po lewej ręce dolinka rzeczki, która później tworzy pas sporych jezior, a w lesie widać jeszcze koniec jesieni - pełno kolorowych liści.

Wyjeżdżam na pola, słońce świeci już całkiem mocno ale chłodny wiatr nie pozwala na zdjęcie softshella. Docieram do brukowanej drogi i stromego zjazdu do potoku, za którym mozolnie pod górę do wsi Krępsk. Mijam kilku miejscowych, drewniany kościółek na pagórku i doskonały widok na Jezioro Krępsko. Za wsią odbijam w lewo przez las do jeziora i po chwili wychodzę na sam brzeg. Woda krystalicznie czysta, obserwuję stado kaczek i łabędzie, przeciwległy brzeg jeziora wznosi się solidną skarpą, wg mapy dobre 60 m przewyższenia. Wyjeżdżam na chwilę na drogę nr 25, przed przesmykiem łączącym dwa jeziora odbijam w prawo przy przydrożnym barze. Mijam osiedle domków letniskowych, sporo jeszcze w budowie, pstrykam fotkę na jezioro Szczytno na którym stoją dwie łodzie wędkarzy i rozpoczynam mozolny podjazd do osady Dobrzyń.

Następny odcinek to kilka kilometrów równym asfaltem przez pola, najpierw lekki podjazd, a potem widokowy, łagodny zjazd do następnej wsi. Jedzie się świetnie, skręcam w prawo i później w lewo do większej wsi Przechlewo. Ostry zjazd do mostu na Brdzie, która wypływa tu z jeziora, za nim OSiR z niezłą plażą i domkami kempingowymi. Ścieżką rowerową wjeżdżam do wsi i kupuję obiad w postaci 3 batoników oraz butelke napoju. Dalsza trasa wiedzie na zachód, odbijam od asfaltu na przesmyk pomiędzy mniejszymi jeziorkami gdzie fotografuję parę łąbędzi. Droga kończy się wśród pól, odbijam w dół przez las do samej rzeki już bez ścieżki. Na dole ślady po starej drodze są, ale tak zarośnięte że ledwo się przebijam. Podchodzę mozolnie z powrotem na skarpę, ładny widok na Brdę meandrującą poniżej, przecinam pole i wzdłuż słupów linni SN docieram do zakładów mięsnych i szosy.

Teraz fragment rekreacyjny - wygodny zjazd do mostu, mijam najbardziej na północ wysunięty punkt trasy i zawracam przez osadę Rudniki. Odbijam w las i nudno pod górkę przez plantację sosen kręcę dalej. Docieram do wsi Pakotulsko i asfaltu, nad jeziorem jest tu miejsce biwakowe. Ostry zjazd przez bukowy zagajnik wyprowadza mnie na sam brzeg, wieje ostry wiatr który wychładza mnie gdy konsumuję "obiad" zapijając powerade'm.

Ruszam dalej, kusi mnie niewyraźna droga wzdłuż jeziora ale decyduję jechać asfaltem. Nie była to dobra decyzja bo na odkrytym terenie dociera do mnie dlaczego tak fajnie jechało się w przeciwną stronę. Mozolnie kręcę pod wiatr a żeby było jeszcze ciekawiej to po skręcie jadę wyboistym brukiem. Przeklinam w duchu, ale czeka mnie przyjemna niespodzianka - po minięciu wąwozu koło osady Koprzywnica mam wygodny i widokowy szlak rowerowy nad samym brzegiem jeziora. Kręcę ostro po zasypanej liśćmi ścieżce, mijam ośrodek wypoczynkowy i po 2 km docieram do rewelacyjnego punktu widokowego na cyplu. Jest tu wszystko czego potrzeba - wiata, platforma widokowa, miejsce na ognisko i murowany grill, zapas drewna itp. Żałuję że nie mam choć kawałka kiełbasy do upieczenia, fotografuję kolorowy las na przeciwległym brzegu jeziora i podkręcony endorfinami, w świetnym nastroju jadę dalej. Mijam dwie dziewczyny spacerujące po lesie, śmieją się do mnie, chyba śpiewałem do muzyki w słuchawkach, no cóż, niedoszkolony baryton wyrwał się na wolność ;)

Szlak się kończy przed wsią Gwieździn, nawracam kawałek drogą nr 25 i skręcam za kościołem w wąski asfalt na Olszanowo. Ostatni odcinek trasy dosyć mozolny, lekko pod górę, wiatr daje się we znaki a słońce schowało się za wysokimi chmurami. Odpoczywam chwilę na wzniesieniu, za wsią Olszanowo i leśniczówką docieram do punktu w którym skręcałem w las, jadę do samochodu który na szczęście jeszcze stoi - jest dopiero 15'ta. Bocznymi drogami jadę do Poznania przez Łobrzenicę i Gołańcz, dopiero za Wągrowcem napotykam gęstszy ruch.