Powrót do listy tras


Wschodni koniec Kołobrzegu


Ściezka rowerowa


Awionetka czy motoszybowiec ?


Główny pas startowy


Plaża w Sianożętach


Ustronie Morskie


Odpoczynek na plaży


Morze, nasze morze...


Ujście Rzeki Kijankowej

Trasa na wschód od Kołobrzegu

W sobotę przyjechałem odwiedzić Sylwię i Bartasa w Kołobrzegu. Przywiozłem na samochodzie oprócz swojego, także rower Bartasa - pogoda niezła więc w niedzielę w miarę wcześnie rano postanawiamy ruszyć wzdłuż wybrzeża na krótką trasę. W sobotę zwiedzaliśmy Kołobrzeg, miasto bardzo przyjemne, choć mocno zniszczone podczas wojny fragmenty odbudowano blokowiskami. Widać jednak że szybko idzie ku lepszemu, ładnie odnowione okolice portu, część uzdrowiskowa też już nie straszy socrealistyczną zabudową. Startujemy po 9:00 w kierunku na wschód, mimo wczesnej pory przedzieramy się wśród gromad niemieckich emerytów którzy wylegli już na spacery.

Mijamy kilkanaście świeżo ukończonych lub jeszcze powstających ekskluzywnych apartamentowców i wjeżdżamy na ścieżkę rowerową poprowadzoną wzdłuż brzegu pomiędzy pasem wydm a Solnym Bagnem po prawej. Co kilkaset metrów jest wejście na plażę lub przystanek przy jeziorku wśród torfowisk - cały ten teren to ostoja ptaków. Po kilku kilometrach w prawo odchodzi grobla na Podczele, my jedziemy dalej wzdłuż brzegu i na końcu ścieżki rowerowej docieramy do rozległej przestrzeni - byłego lotniska wojskowego w Bagiczu. Betonowymi drogami kołowania i lekko już pozarastanym pasem startowym jedziemy przez lotnisko mijając schrony dla samolotów - jest ich tu kilkadziesiąt ! Gdy pas się kończy, kontynuujemy dalej, mijając po prawej jakieś budynki i docieramy do zaparkowanych dwóch awionetek przy których kręcą się ludzie. Okazuje się że drugi, jeszcze większy pas startowy jest nadal użytkowany przez Aeroklub Bałtycki, pstrykam fotki i opuszczamy teren lotniska.

Dalej miejscowość Sianożęty, zabudowa typowo letniskowa, kupujemy płyny w sklepie i zjeżdżamy nad brzeg morza. Wygodnym deptakiem jedziemy do Ustronia Morskiego, nawracamy do centrum miejscowości i potem przejeżdżamy wśród ośrodków wypoczynkowych z powrotem na plażę. Krótki postój na zamoczenie nóg, słońce świeci a wiatru i fal nie ma prawie wcale. Betonową drogą przez las jedziemy dalej w pewnej odległości od morza, omijając tereny wojskowe z których sterczą w niebo spore anteny. W końcu docieramy do ujścia Rzeki Czerwonej - jej woda jest bardzo czysta a na płyciznach widać miliony centymetrowych kijanek. Przekraczamy most nad rzeką, za nim ciągną się następne budynki wojska, a my odbijamy od morza żwirowaną drogą na Kladno - to najdalszy punkt naszej trasy a na liczniku już dwadzieścia parę km.

Mijamy ruiny PGR i wyjeżdżamy na drogę nr 11 Koszalin - Kołobrzeg, to najnudniejszy fragment trasy, kilkukilometrowa prosta lekko wznoszącym się asfaltem. W końcu odbijamy w lewo aby przebić się w kierunku Kołobrzeskiego Lasu, ale droga zanika wśród pól żyta i rzepaku i chaszczujemy miedzami spory kawałek. Teren jest ciekawie pofałdowany, mijamy kilka oczek wodnych i strumieni. W końcu docieramy do wsi Kukinka, niestety sklep na skrzyżowaniu nieczynny, a mamy już mało wody. Fajnym zjazdem koło stadniny koni do dolinki potoku, za którym zaczyna się bukowy las. Teren jest podmokły i drogi dosyć rozryte, ale za chwilę docieramy do asfaltu i nim wygodnie śmigamy dalej. Wokół wysokie buki i dęby, trafiaja się także świerki, las jest gęsto poprzecinany mini-wąwozami strumieni. Wypatruję jelenia który mignął mi gdzieś pomiędzy drzewami ale uciekł zanim zdążyłem mu się lepiej przyjrzeć.

Droga się kończy i główny trakt zakręca w prawo, my za nim i łagodnym zjazdem docieramy do linii kolejowej i drogi na Podczele. Przy sanatorium, które było kiedyś radzieckim garnizonem, kierujemy się z powrotem groblą do nadmorskiej ścieżki rowerowej i wracamy nią do miasta, nadrabiając trochę wzdłuż nowo powstającego osiedla i mijając niedzielne tłumy spacerowiczów

.